Pyszna pizza domowej roboty
Jako że ostatni wtorek (14.08.2012 r.) miałem wolny, postanowiłem go spędzić z pożytkiem dla mnie i mojej żony.
Przygotowywać jedzenie zdarza mi się dosyć rzadko, jednak tym razem była ku temu dobra okazja – miałem czas a dosyć długo obiecywałem żonie, że zrobię pizzę jak tylko czas na to pozwoli.
Wiele osób pizzę potrafi tylko zamówić lub zrobić na gotowym cieście. Sam wielokrotnie słyszałem pytania czy ciasto kupowałem. Jako że uwielbiam pizzę na grubym cieście przez pewien czas poszukiwałem przepisu na ciasto idealne. Moje starania zostały nagrodzone jakieś dwa lata temu, gdy udało mi się wreszcie znaleźć przepis na bardzo dobrą pizzę, który znajdziecie pod adresem http://oliwka.przepisy.net/pizza-na-grubym-ciescie/
Generalnie trzymam się tego przepisu (z drobnymi odstępstwami). Przede wszystkim używam pomidorów w puszcze (krojonych, bez skórki) już z przyprawami. Eliminuje to potrzebę dodawania dodatkowej bazylii i oregano. Zazwyczaj jest to jedna puszka (400g) pomidorów Dawtona. W tym tygodniu niestety ich nie dostałem i zmuszony byłem do użycia pomidorów firmy Valfrutta. Okazały się one mniej przyprawione niż chciałem i konieczne było jednak dodanie przypraw. Całe szczęście, że zawsze mamy ich zapas 🙂 Oprócz tego do farszu dodałem jedną dużą, drobno posiekaną cebulę, dwa posiekane ząbki czosnku, cukier, sól, pieprz.
Moja pizza zdecydowanie różni się składnikami właściwymi. Nie lubię oliwek, także nie zamierzałem ich dodawać. Zamiast mozarelli daję taki ser jaki akurat posiadam (np. goudę) i nie układam go plastrami a ścieram na tarce. Reszta składników jest zazwyczaj tradycyjna – na połowie pizzy dodatkowa cebula (dla mnie) a na drugiej połówce jajko na twardo (dla żony), na całej pizzy plastry szynki lub polędwicy, plastry boczku. Zazwyczaj dodaję również smażonego w przyprawach kurczaka (który zostaje z shoarmy z dnia wcześniejszego), tym razem jednak takiego nie posiadałem.
Pizzę przyrządza się niecałe dwie godziny. Pierwsze 15 – 20 minut na przygotowanie ciasta, godzina na wyrośnięcie (w tym czasie robimy też farsz) a później 15 – 25 minut na upieczenie jej.
Czasu nie można jednak uznać za stracony, przynajmniej w moim przypadku. Ta pizza nie udała mi się tylko raz – ciasto się po prostu przelewało przez ręce i do dzisiaj nie wiem dlaczego. Pomimo tej jednak wpadki wracam jednak do przepisu bardzo chętnie a później z apetytem pałaszuję własnoręcznie przyrządzony obiad. A jeśli dodamy do niego jeszcze obecność ukochanej osoby i kieliszek dobrego wina… chciałoby się jeść takie obiady codziennie.
http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629776
Dzięki za wytknięcie błędów 🙂 Człowiek uczy się całe życie.