Góry moja miłość

Odnosząc się do tytułu, to żeby być uczciwym, muszę dodać że druga 😉
Ostatnie trzy dni spędziłem w Bieszczadach. Czasów na spacery było tyle, co kot napłakał, ale wystarczyło by poczuć tą wspaniałą atmosferę. Już w trakcie drogi widok pierwszych „pagórków” podziałał na mnie strasznie uspokajająco. Nic dziwnego, że nie mogłem oderwać od nich wzroku. Sam pobyt w górach pozwolił mi na przypomnienie sobie dlaczego tak chętnie do nich wracam. Pomijając oczywiście wrażenia estetyczne – góry pozwalają mi podładować akumulatory, wyciszyć się, odpocząć. To jedyne miejsce, w którym ciągle czuję wpływ przyrody na nasze życie. Tylko tam jest ona tak wszechobecna i majestatyczna.

Znowu wróciła mi chęć przeprowadzki. Tylko, czy gdybym zamieszkał wśród szczytów, dalej tak bym je postrzegał? Czy też zatęskniłbym za nizinami lub, o zgrozo, za morzem? Czy krajobraz morski, który teraz jest dla mnie monotonny, stałby się wtedy wytchnieniem? Mam nadzieję, że nie. Żeby żyć w górach, naprawdę trzeba czuć to przyciąganie. To, które sprawia że za każdym razem coraz trudniej jest mi wyjeżdżać. Stwierdziłem nawet, że idealna sceneria dla mnie, to domek w górach, dobre łącze do telepracy i kochająca kobieta przy moim boku.

No cóż… może kiedyś uda się ten domek w górach kupić 😉

Tymczasem dorzuciłem do galerii kilka zdjęć z ostatniego wypadu w okolice Soliny. Na dniach powinny pojawić się kolejne fotki.